poniedziałek, 16 marca 2015

Rozdział 4

Wybrałam zamrożony szpinak z serem..mm jakie to będzie pyszne..Na szybką przekąskę wzięłam koktajl owocowy.Teraz trzeba było dostać się jakoś na drógi koniec miasta do babci.Mieszkamy w Warszawie,nie będzie takie proste dostać się tam w 1h.Zapłaciłam za zakupy i poszłam odwiązać Nikiego..Odrazu jak mnie zobaczył zaczął wariować, skakać jakby pierwszy raz mnie od 100 lat widział..
  Ciągle myślałam o tym co zobaczyłam w parku..Mogłam jej powiedzieć o Karolu i nie robić sobie nadzieji , że kiedyś,może stanie się cud i będę jego dziewczyną..Widać Ami mnie prześcignęła..Powinnam przestać o nich myśleć a zacząć interesować się tym co dzieje się w moim domu ?! Kto może tam być ?! Złodziej?! Morderca?! Najgorsze myśli przelatywały mi przez głowę..
Może rodzice wiedzą coś więcej.. Mam nadziej że nic się nim nie stało...
  Poszłam na metro..wykupiłam bilet i za 3 minuty miał przyjechać pociąg...obok kasy siedział bezdomny przytulony do psa. Leżeli na podartym kocu. Na chusteczce, kamieniami było napisane:"Nie mam domu,nie mam jedzenia,podziel się". Łzy napłynęły mi do oczu. W portfelu miałam z 600 zł (rodzice nigdy nie przestali rozpieszczać mnie pieniędzmi ale ja i tak ich nie wydawałam) położyłam wszystko na kocu i powiedziałam :
- Wam przydadzą sie bardziej niż minie.
 Chłopak otrząsną się i prawie popłakał się ze szczęścia...
Po chwili ciszy dodał:
-nie wiem jak ci dziękować ..
-Nie musisz ..Zapisze to na listę dobrych uczynków.
 Pociąg przyjechał.Zajełam miejsce z tyłu .Zobaczyłam Jasia , on też mnie zauważył i promiennie się uśmiechną.Podszedł do mnie i przytulił mocno.
-Jak się miewa moja księżniczka ?
-wciąż czuje się jak uwięziona na wieży,przez złą czarownice którą jest moja osoba-powiedziałam ze śmiechem.
-to widzę ładna ta czarownica.
Znałam go ledwie 4 godziny a już stał mi się bliski .
-Dokąd jedziesz ?-zapytałam aby zmienić temat.
-jadę na kolejową a ty ?
-też tam jadę, moja babcia tam mieszka.-dodałam z uśmiechem.
-nie jedziesz do domu ?
-postanowiłam ją odwiedzić-skłamałam.
-Rozumiem.-westchną z uśmiechem.
 Niki zaczął obwąchiwać nogę Jasia .
-No cześć słodziaku.-powiedział głaskają pupila po łepku.
-Wafff Wafff -odpowiedział Niki i zaczął mocno wymachiwać ogonem.
-Nasz przystanek -dodał z uśmiechem.
-no to chodźmy.
  Wyszliśmy z pociągu i weszliśmy na schody .
Gdy nadeszła chwila rostania Jaś dodał jeszcze kilka słów od siebie:
-Obiecuje , że nigdy cię nie skrzywdzę.
Pochylił się i nasze usta spotkały się..
*********************************************************************************
Czytasz? Skomentuj! Bardzo dużo to dla mnie znaczy i mega motywuje ;*

2 komentarze: