poniedziałek, 13 lipca 2015

Rozdział 8

 Szliśmy za rękę w stronę starej kamieniczki. Jaś miał promienny uśmiech na twarzy. Bardzo mi sie podobał. Był takim małym,szczęśliwym chłopcem. W niektórych chwilach potrafił być bokserem z telewizji. Niby znam go 1 dzień a tyle się o nim dowiedziałam. Gdy doszliśmy do szykownie,umalowanego domu, Jaś wyciągną klucze z kieszeni i skierował sie do drzwi wejściowych. To nie był zwykły dom, to była villa. Nie wiedziałam, że Jaś jest aż tak bogaty. Szczerze mógłby być nawet biedny, ale jego oczy to największe bogactwo jakie moze posiadać.
Weszliśmy do domu , odrazu poczułam unoszący sie zapach vanilli. Zdjęliśmy buty. Jaś złapał mnie od tylu i zasłonił mi oczy. Po chwili szepną:
-nie otwieraj oczu, dopóki nie dam ci znać dobrze ?
-dobra-zgodziłam sie z entuzjazmem.
Po woli stawiałam kroki przed siebie a on trzymał mnie mocno abym nie upadła. Odwrócił sie bokiem . Usadowił mnie w ten sposób na kanapie. :
-Jak policzę do 3 otwórz oczy... 1....2....3.... Otwórz oczy.
Zobaczyłam nakryty stół z obiadem, palące sie świece i Jasia który stał tam i czekał na moją reakcje. To było kochane co dla mnie zrobił. :
-Jakie to piękne Jaś, dziękuje ci.. Jesteś uroczy- wstałam do niego i dałam mu buziaka w policzek, po czym usiadłam przy stole.
-Szanowna pani życzy sobie kawy czy herbaty ?- powiedział Jaś z Francuskim akcentem.
-napiłabym sie kawy. Ohh dziękuje gentelmenie.-Gdy to powiedziałam
,Jaś podszedł, ukłonił sie i pocałował mi rękę.
Gdy obiad został skończony Jaś zaczoł oprowadzać mnie po swoim domu. Pierwsze pytanie jakie mu zadałam brzmiało :
-Mieszkasz z rodzicami ?
-Rodzice kupili mi to mieszkanie. Najwidoczniej ich denerwowałem- zaśmiał sie cicho.
-Rozumiem. Naprawdę ładne sie użądziles.
-Dzięki. To nie tylko moja zasługa.
- Ja będę musiała już iść.. Strasznie ci dziękuje że mnie tu zaprosiłeś i ,że miałam okazje zjeść z tobą ten przemiły obiad.
-To nic wielkiego.. Cieszę sie , że tobie się podobało. Odwieźć Cię? Czy wolisz pojechać autobusem?
-Nie będę zawracać ci głowy. Pojadę autobusem. To napisz do mnie kiedy będziemy mogli sie znowu razem spotkać..-powiedziałam patrząc mu w orzechowe oczy.
-Jasne, napisze.
Podeszłam do niego i musneliłmy sie bezuczuciowo w usta. Założyłam swoje converse i wyszłam z domu zatrzaskując za sobą drzwi. Teraz tylko trzeba iść na przystanek autobusowy.. Gdy wsiadałam do autobusu ktoś wypchną mnie z niego i upadłam na chodnik ,drąc przez to moje rurki i koszule. O nie ta osoba przypomina mi....

Dziękuje za przeczytanie do końca ;3 tak , powracam do pisania dalszej części ! Dość długo mnie nie było ale to nadrobimy ;3 czytasz ? Komentuj! To bardzo motywuje :)